czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 11


Kiedy tak sobie myślałam przypomniało mi się o moim marzeniu z dzieciństwa. Gdy miałam 13 lat bardzo chciałam mieć kolczyk w brwi. Zerwałam się z kanapy i pobiegłam do Zayn'a.
- Zayn zawieś mnie do dobrego piercera.
- Co? Po co?
- Chce mieć kolczyka.
- Gdzie?
- W brwi.
- Po co ci to?
- A ci po co te wszystkie tatuaże?- spytałam z uśmiechem na ustach.
Mulat nic się nie odezwał tylko poszedł po kluczyki od samochodu. Zawiózł mnie do najlepszego piercera w Londynie. Siedziałam na krześle i czekałam aż on przekuje mi brew. Nie bolało wcale. Ja i Malik wróciliśmy do domu a tam już czekałam na nas zdenerwowana Agnieszka.
- Gdzieście byli?
- U piercera.- wskazałam z uśmiechem  dłonią  na moją brew.

 

Zayn poszedł do siebie się przebrać a ja umyłam się i położyłam na łóżku. Dziś miałam chyba same szalone pomysły. Bo nie dość że przekułam brew to teraz rozmyślam nad tatuażem. Do mojej sypialni wszedł Malik.
- O czym myślisz?
- O tatuażu.
- Nie... Andżelika co ci się dziś stało?
- Mam dzień spełniania swoich marzeń z dzieciństwa.
- No ale jaki i gdzie?
- Nutki na nodze.
- Kiedy chcesz jechać?
- Jutro?
- Ok. Ale teraz choć spać bo jeszcze znowu coś wymyślisz.
Położyliśmy   i wtuliliśmy się w siebie aż Mulat się odezwał.
- Jak ty sobie będziesz robiła to ja też sobie zrobię ok?
- Nie za dużo masz już tych tatuaży?
- Nie.
- No dobra. A jaki?
- Napis.
- Jaki napis?
- Never don't give up.
- Dobrze.
Wtuliłam się mocniej w niego i zasnęłam...

Następnego dnia rano wstałam bardzo szybko. Poszłam do łazienki ubrać się i umalować.

Wyszłam z łazienki i jak dziecko rzuciłam  się na łóżko skacząc po nim.
- Zayn wstajemy!- wydarłam się.
- Jeszcze chwilkę.
- Nie bo jadę sama.
- No dobra już wstaję.
40 minut potem byliśmy już u tatuażysty. Mój tatuaż wygląda tak:


A Zayn'a tak:


Wróciliśmy do domu a ja położyłam się na kanapie w salonie. Trochę mnie bolała stopa ale dało się wytrzymać...